poniedziałek, 30 stycznia 2012

3 x W, czyli warsztaty, wisiorki, wymianki

W minioną sobotę wybrałam się na warsztaty, które odbywają się w salach miejscowego zamku krzyżackiego, uczyć się tradycyjnego tkactwa... Pierwsze spotkanie - 4 godzinne - skończyło się dla mnie okrutnym bólem pleców, bo tak się zawzięłam że tkałam bez przerwy, a pozycja nie zbyt sprzyjająca ;(. Panie, które już nie były pierwszy raz miały luzik, a ja - że niby taka spięta i zawzięta - nie będę nic piła, nie będę nic jadła! a co! tyle że to nie przedłożyło się na pracę wcale a wcale, bo potem się myliłam i trza było pruć... następnym razem już będę mądrzejsza... Z wrażenia nawet nie zrobiłam zdjęcia tego co wyszło, bo prawdę mówiąc wyszło niewiele, strasznie mozolna praca, ale udało mi się zacząć wrabiać wzór tzn wzorek, minimum maleństwa. Hmmmm... mogłam zacząć od zakładki do książki, teraz przepadło, muszę skończyć co zaczęłam, a to dopiero za dwa tygodnie.
A w niedzielę doschły wisiorki. Doschło ich sporo. Skusiłam się też  na kolczyki - śliczne..., tyle że Wam ich nie pokaże bo nadal nie umiem zrobić im zdjęć.
Te zdjęcia to najlepsze zdjęcia! Aż trudno wyobrazić sobie że mogły być gorsze ;(

No i są jeszcze wymianki, nad którymi pracuję, a których pokazać na razie nie mogę. Jedna - ta serduszkowa nadana już tydzień temu, ugrzęzła chyba w lokalnej rozdzielni pocztowej bo nie mogę jej namierzyć ;(

1 komentarz:

  1. Wisiorki są wspaniałe. Ten pierwszy niezmiernie mi sie podoba. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń